Strona główna

dominika Jasińska - NVC

Menu

Nonviolent Communication

NVC - działa nie działa?

Zdarza się, że słyszę od uczestników warsztatów, że NVC nie zadziałało lub, że nie zawsze działa, lub, że zastosowali się do 4 kroków i osoba, do której mówili niewiele zrozumiała albo zareagowała inaczej niż oczekiwali. Że sztywny i formalny język potrzeb jest niezrozumiały i brzmi tak dalece sztucznie, że trudno budować za jego pomocą kontakt. Słyszę czasem również, że to takie trudne, że chyba aż bezsensowne, lepiej machnąć ręką na niektóre sprawy. Słyszę za tym wiele potrzeb - sprawczości, wpływu, łatwości, sensu, bycia zrozumianym, kontaktu... 

Jak to jest kiedy mówię: Gdy widzę..., to czuję..., bo potrzebuję... i w związku z tym proszę cię...?

Przypomina mi się historyjka opisana chyba w jednej z książek o Porozumieniu bez Przemocy, kiedy mowa jest o tym jak to na szczycie wysokiej góry, na którą z mozołem się wdrapaliśmy jest rwąca rzeka, przez którą najlepiej by się przeprawić łódką. Pytanie tylko czy dobrym pomysłem jest dźwigać na plecach łódkę na tę wysoką górę? Podobnie jest z NVC. Na początku dostajemy do ręki narzędzie - dostajemy sposób by dotrzeć do naszych potrzeb i opisać je w 4 krokach. Uczymy się tego. Potem jednak budowanie poprawnych konstrukcji z trudem i mozołem budzi frustrację i pozbawia nas wiary w naszą skuteczność i skuteczność NVC. Czyli dźwigamy tę ciężką łódkę na szczyt góry. Czy można inaczej? Wg mnie możemy skorzystać z tej wiedzy, którą już mamy by skontaktować się z tym co dla nas ważne i tak to przekazać drugiej osobie, by również zobaczyć co jest ważne po jej stronie. Nie dźwigamy tej łódki na szczyt - to jest ważne narzędzie, ale z drugiej strony tylko narzędzie, najważniejsze jest to jaki my użytek zrobimy z tej wiedzy, że je posiadamy.

Na jednym z warsztatów Agata, jedna z uczestniczek, próbowała sformułować prośbę do męża o to by nie zwracał córce uwagi, że źle układa nóżki przy siedzeniu (robił to z dbałości o jej zdrowie). Używając 4 kroków sformułowała zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: "Gdy mówisz Izie kilka razy popraw nóżki w trakcie zabawy, to czuję niepokój, bo ważna jest dla mnie jej samoakceptacja. Czy mogłabym Cię prosić byś tego nie robił? Przetestowaliśmy to zdanie i okazało się, że nie budzi euforii i nie do końca buduje kontakt. Przyjrzeliśmy się jeszcze raz potrzebom jednej i drugiej strony i finalnie, po kilku próbach, spróbowaliśmy tak: "Wiesz co, zasada, którą mamy w stosunku do Izy by zwracać jej uwagę by siadała poprawnie zaczęła budzić mój niepokój. Jej zdrowie jest dla mnie ważne, ale chcę również by się dobrze bawiła i wychowywała się w harmonii a mam wrażenie, że te uwagi ją złoszczą i odbiera je jak krytykę. Martwi mnie to i zastanawiam się co można z tym zrobić? Co o tym sądzisz? 

Agata postanowiła wypróbować w domu, to co wypracowaliśmy. 

Na drugi dzień dostałam maila: „Zaraz po powrocie z warsztatów zaczęłam rozmowę w mniej więcej takim schemacie jak przećwiczyłyśmy i efekt był NIESAMOWITY. Mój mąż był wyrozumiały i nawet wdzięczny za ukazanie innych punktów widzenia. Przyznał, że pomogłam uświadomić mu jego uczucia i potrzeby :) 

Co takiego się wydarzyło? Mam wrażenie, że Agata zamiast martwić się, że zapomniała przydźwigać z sobą łódki na szczyt góry, zajęła się czymś innym - może podziwianiem widoków, może dostrzeżeniem, że ta rzeka nie jest aż taka rwąca a nawet jest miejscami płytka. 

Ten mail przyszedł bardzo w porę. Sama w tym momencie stałam na urwisku z przerażeniem wpatrując się rzekę nie do przeprawienia - nie wzięłam łódki, byłam bezsilna, zła i zadawałam sobie setki pytań w stylu dlaczego to nie działa, dlaczego to takie trudne, chyba doszłam do kresu i nic nie wskóram w tej sprawie, która mnie tak martwi. Gdy przeczytałam maila Agaty pomyślałam, że może w tej swojej sprawie za bardzo chcę polegać na narzędziu, może za mało jeszcze wiem, co jest dla mnie i dla drugiej osoby ważne, może jeszcze potrzebuje czasu. Poczułam wtedy ulgę, że to nie koniec drogi i że najwyżej zamoczę nogi w tej rzece, ale ją przejdę.

Refleksja na zakończenie. NVC pomaga mi w ustaleniu co dla nas, ludzi, jest ważne. 4 kroki porządkują tę wiedzę i wskazują kierunek - to drogowskaz z napisem "Kontakt". Pozostając przy metaforze, to ode mnie zależy czy na drogowskazie będzie 1, czy 100 km i czy idę z mapą (4 kroki?), czy po omacku, czy na skróty czy może kieruję się intuicją i doświadczeniem i wybieram inną drogę. A może chcę zrobić sobie przystanek i odpocząć. Wybór należy do mnie.

Autorka: Dominika Jasińska