Strona główna

dominika Jasińska - NVC

Menu

Nonviolent Communication

Co to znaczy czuć prawdziwie?

Gdy zaczynam czuć, rodzi się głęboka świadomość. Takie jest moje przekonanie. Gdy zaczynam być ze swoimi uczuciami w kontakcie zaczynam czuć prawdziwie. Prawdziwie oznacza dla mnie – przeżywanie siebie taką, jaką jestem, przyglądanie się sobie, swoim uczuciom i myślom tu i teraz i gdy tego pragnę zmienianie tego. To wielka moc - może nawet czarodziejska.

Warto się temu przyjrzeć bliżej, bo to nie takie oczywiste. W rozumieniu uczuć, poza oczywiście nadrzędną ich funkcją informowania o zaspokojonych i niezaspokojonych potrzebach, bardzo pomaga mi podzielenie ich na takie „gdy jeszcze nie zdążyłam pomyśleć” i na takie, „gdy już pomyślałam”. Te „gdy już pomyślałem” są bardziej złożoną grupą i zwykle poświęcamy im więcej czasu i roztrząsań.

Do grupy „jeszcze nie zdążyłam pomyśleć” wrzuciłabym wszelkie odczucia, które nazwę pierwotnymi. Płyną one z ciała, z naszych instynktów, gdzieś z głębin, i które nadal lub dawno, dawno temu pozwalały nam przeżyć – to uczucie głodu (ech, to ssanie w żołądku), zmęczenia, braku energii, senności, strachu gdy nas coś zaskoczy (kojarzycie ten stan gdy serce podskakuje do gardła), bólu, a także ulgi, spokoju, roznoszącej nas energii do życia. Cudownym darem naszej natury jest również umiejętność współodczuwania, która sprawia, że zbliżamy się do siebie nawzajem, kochamy, rozumiemy. Czasem nawet trudno nam powiedzieć dlaczego. To wszystko to są takie stany, które gdy zaczniemy mocno w siebie zaglądać, to odczujemy je w ciele jako wszelkiego rodzaju reakcje, napięcia, stany ulgi i relaksu, rozprężenia.

Mam wrażenie, że z tą częścią nas samych mamy najmniejszy kontakt. Pamiętam, gdy zaczynałam swoją przygodę z uczuciami nie umiałam określić i nazwać żadnego stanu we mnie. Jakiś nic nie znaczący galimatias, nie rozumiałam też dlaczego miałabym mu poświęcać czas. Pamiętam też niesamowite odczucie po latach, gdy pewnego zimowego ranka obudziłam się jeszcze w zupełnym ciemnościach i poczułam w ciele rodzaj wibracji, energii i gdy jej się przyglądnęłam nazwałam ją radością i szczęściem.

I tak właśnie wkraczamy w grupę „gdy już pomyślałam”.

W momencie gdy rejestrujemy stany w naszym ciele, zaczynamy zastanawiać się nad nimi, nazywać je i nadawać im znaczenie. Jeśli te odczucia są miłe, przyjemne, kojarzą się z błogostanem staramy się je dookreślić jako radość, szczęście, ulga, zadowolenie. Jeśli nieprzyjemne – smutek, rozżalenie, niepokój. I nadać znaczenie poprzez pomyślenie o tym. Jestem radosna, bo jest piękna pogoda. Jestem zaniepokojona, bo pada deszcz a pranie wisi na dworze. A więc uczucia powstają w nas pod wpływem różnych bodźców i sygnałów, które wysyłamy sami, wysyłają inni ludzie, wysyła świat i my zaczynamy je przetwarzać w naszym umyśle.

Paradoks polega na tym, że nie tylko ta pogoda ma wpływ na nasze odczucia. Ma wpływ również to, co myślimy i jak myślimy. Wyobraźmy sobie dwie sytuacje. Pierwsza - No tak, pogoda jest okropna, leje, całe lato jest takie, prawie nie wychodzę a marzyłam cały rok by się w końcu wygrzać. Czuję się okropnie. I druga. Pogoda wprawdzie nie zachęca do wyjścia, jest okropnie i to mnie osłabia, ale przecież tak lubię mój dom, a mam tak mało okazji w nim przebywać i się nim nacieszyć. Wykorzystam to, a jak w najbliższym czasie pogoda się nie poprawi, wykupię wycieczkę do Turcji. I nie chodzi w tym przykładzie o pozytywne myślenie i szukanie wyjścia z każdej sytuacji, tylko o nasze nastawienie do życia – czy chcę się nim cieszyć (czytaj: odczuwać wiele pozytywnych doznań) czy martwić (czytaj: pozostawać w strefie uczuć nieprzyjemnych i odbierających energię do życia)?

Gdyby sprawa była jednak tak prosta. Komplikuje się gdy nasze myślenie idzie w kierunku:

A oto lista niektórych odczuć, która powstają pod wpływem myślenia:

Na zakończenie chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt naszego myślenia – uznawanie naszych myśli i przekonań za jedyną niepodważalną prawdę. Za fakty, z którymi nie można dyskutować. Bycie monopolistą w dziedzinie wiedzy na temat jaki jest świat, jacy są ludzi, jaka, jaki jestem to szybka i krótka droga do tego by popaść w moc skostniałych schematów i odcięcie się od uczuć. Myślenie negatywne wpędzi nas w zgorzknienie, skupianie się tylko na pozytywach, sprawi, że owszem przyklei się do nas uśmiech, cóż z tego, kiedy sztuczny.

Chciałabym, żebyśmy umieli się wczuwać w nasze uczucia, te najbardziej bliskie ciału, nie podążali automatycznie za myślą tylko udali się w podróż w głąb siebie. Opiekowali się sobą gdy jest nam smutno i nie mamy energii do życia. Celebrowali radość i spokój gdy jest nam dobrze. Jak? – zapyta ktoś. To temat do następnych rozważań. Może jutro, teraz słońce wyszło zza chmur, budzi to we mnie jeszcze nieokreślone uczucia, przyjrzę się temu...